Podróżować to żyć. – zwykł mawiać Hans Christian Andersen.
Nam wreszcie też się udało…
Nie raz już podejmowaliśmy próby wyjazdu, ale jakoś się nie udawało. Tym razem chętnych było aż za dużo mimo zamiany autobusu na największy dostępny, czyli 60-osobowy. Może „uwięzienie” w pandemii miało na to wpływ? Tak czy inaczej, pojechaliśmy! Było fajnie! – to komentarz dzieci, więc wiarygodny. Dzień zszedł nie wiadomo kiedy. Wyjechaliśmy, jak stwierdziła Pani Iza, o nieludzkiej porze, ale jakże inaczej? L Było warto.
Najpierw wizyta w Muzeum – Stacja. Oglądaliśmy modele kolejowe, starodawne telefony, pociągi i lokomotywy, mnóstwo skarbów. Potem zjedliśmy przepyszny obiad i pojechaliśmy do Konstancina Jeziornej. Wizyta w Muzeum Bajki, Baśni i Opowieści była dla wielu clou programu, bo można było wyszaleć się, odreagować cały szkolny stres na ogromnej stercie skórzanych puff-poduszek. Zobaczyć te szczęśliwe miny oszalałych z radości dzieciaków, to zapewniam – doświadczenie bezcenne. Troszkę trudne okazały się warsztaty modelarsko-kreatywne: samodzielne konstruowanie zabawki mechanicznej z postacią św. Mikołaja i jego zaprzęgiem. Przydałoby się więcej czasu, dlatego wielu uczestników wycieczki zabrało ze sobą niegotową pracę do domu, żeby ją dokończyć. Trudno, kilkunastu dzieciakom jednak się udało. Brawo! To dowód technicznych talentów i kreatywności.
Powrót już po ciemku ukołysał niektórych na chwilkę i skierował w objęcia Morfeusza, ale większość w pełnej gotowości wytrwała do końca. Niezmierzone siły ukrywają się w tych niewielkich ciałkach! Pozostaje dodać tylko motto na przyszłość: Raz do roku pojedź w miejsce, w którym jeszcze nie byłeś…(Dalajlama)
B. Grochowska